Hej! :)
Ostatnio się rozleniwiłam, chociaż czasu tez mi brakuje, zatem nie udzielałam się wcale :/ Kiedy wracam z praktyk mam ochotę jedynie na sen. Tej soboty pielęgnacja raczej minimalistyczna, ponieważ moje włosy powróciły do świetnej kondycji. Ale jak można zauważyć dobre okresy przeplatają się z tymi gorszymi.
Było tak:
- szampon na skalp Joana przeciwłupieżowy,
- szampon na długość Joanny do rudych i czerwonych włosów,
- Kallos Latte + Syoss na godzinę, może półtorej - zawsze ten sam, bo zawsze w łazience u moich rodziców :D
- na końce Isana Oli Care + jedwab.
Efekty:
Włosy pięknie błyszczały i były miękkie. Niestety kształt pozostawia wiele do życzenia. Po przebudzeniu nie wyglądały tak źle, lecz później fale się popsuły i spuszyły. Na słońcu prezentowały się tak:

Największy problem mam zawsze z ujęciem koloru.
Ja kallosy kocham całą duszą, a najbardziej silk'a... Sam w sobie jest świetny, a z półproduktami to ideał :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Długo się przed nimi broniłam, ale chyba czas je wypróbować wszystkie
UsuńMoje włosy uwielbiają mlecznego kallosa :)
OdpowiedzUsuńPiękne włosy :)
OdpowiedzUsuńJakie ładne loczki :)
OdpowiedzUsuń