Hej :)
Tej niedzieli było mało kombinowania. Cudem przypomniało mi się, że to już ten dzień. Głowę zaprzątała mi nauka. Jednak wyrobiłam się z włosowymi rytuałami zanim zrobiło się ciemno za oknem! Nowość :)
Rytuał:
- Isana, Oil Care z dodatkiem oleju marchewkowego - jako maskę przed myciem, aby nie obciążyć moich cienkich i rzadkich włosów;
Nałożyłam na włosy na ok. 20 min, w tym czasie zdążyłam wziąć prysznic :)
- coniedzielny peeling cukrowy z Babydream - zawsze przydaje się po tygodniu;
- mycie delikatnym szamponem Hipp (koszmarnie plącze włosy);
- Gliss Kur, Oil Nutritive z dodatkiem skrobii ziemniaczanej - kolejnym świetnie wygładzającym włosy produktem;
Pozostawione na zaledwie kilka minut.
- woda brzozowa z octem jabłkowym - jako wygładzająca i domykająca łuski mgiełka;
- tradycyjnie na końce maska Isana, Oil Care zmieszana z olejem z nasion brokułu + jedwab Biovax.
Włosy pozostawione do naturalnego wyschnięcia. Dzisiaj rano wyglądją przyzwoicie:
Zawsze trudno było mi to ocenić czy na włosach mam strąki, czy to raczej powstrzymane fale, których niestety nie mogę całkowicie "zniszczyć".
![]() |
Moje włosy naturalnie bez zdefiniowanego kształtu :( Celem jest to zmienić. |
Jak widać po kolejnym tygodniu od farbowania rudy odcień również zaczął się wypłukiwać. Stosowałam farbę Majirel i muszę z przykrością potwierdzić, że jest ona nietrwała. Następne podejście to By Fama. Wszystko już czeka na użycie, prawdopodobnie zostanie wykorzystane w długi weekend :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz