Hej :)
Dzisiaj w ramach Dnia Dla Włosów podsumowanie po pierwszym miesiącu wyzwania, które podjęłam, aby zagęścić moje rzadkie włosy. Nie pominę oczywiście tego, co wczoraj zrobiłam dla moich włosów, mimo, że nie było to nic nadzwyczajnego. Z powodu świąt i mojego przyjazdu do rodziców nie miałam możliwości, by postąpić inaczej. Poza tym ten tydzień dał mi w kość dzięki uczelni. Dobrze, że się skończył :)
W tym miesiącu robiłam tak:
- codziennie wypijałam szklankę lub dwie skrzypokrzywy,
- suplementowałam się drożdżowym Lewitanem, a po jego skończeniu przeszłam na Multi-B Complex, który zawiera 100% dawkę witamin z grupy B w jednej tabletce!
- na minim. godzinę przed każdym myciem wcierałam: Joannę Rzepę, a po jej skończeniu zaczęłam używać Saponic,
- po nałożeniu wcierki zazwyczaj masowałam głowę TT przez ok 10-15 minut,
- aby uniknąć uszkodzeń spałam oczywiście w suchych, spiętych włosach. Spinałam je też w ciągu dnia, czesałam szczotką z włosia dzika.
Co planuję w kolejnym miesiącu, jakie zmiany?
- jako wcierkę mam zamiar stosować maść końską rozcieńczoną hydrolatem z mięty pieprzowej. Hydrolat ten próbowałam już nakładać i nie wywołał niczego niepokojącego. Co do maści to będę ostrożna, nigdy nie sądziłam, że w końcu dam się do niej przekonać. Uważałam, że to przesada, ale wpisy blogerek, które mają już spore zaufanie ostatecznie zachęciły mnie do tego.
- Co do reszty - bez zmian.
Nie będę podawać efektów, bo z pewnością na nie za wcześnie. Nie specjalnie dokumentowałam stan moich włosów sprzed miesiąca (zmierzyłam tylko długość odrostów), ale mam zamiar zająć się tym w najbliższych dniach - tj, określić ilość obecnych baby hair itp.
Zadziwiająco dobrze mi idzie. Jestem regularna, nie zapominam o suplemencie, skrzypokrzywie. Teraz kiedy jestem u rodziców robię sobie 2-dniową przerwę od ziółek, których zapomniałam kupić. Poza tym nie mam się czym martwić.
Przechodząc do drugiej części, pielęgnacja moich włosów wyglądała wczoraj w sposób:
- wtarłam we włosy wcierkę Saponic,
- godzinę później umyłam włosy szamponem Natura Siberica,
- nałożyłam odżywkę Garnier, Sekrety Prowansji, na ok. 3 minuty - bardzo polubiłam tę odżywkę za dobre działanie, a przede wszystkim za zapach. Niestety ma wadę - jest dość rzadka, przez co niewydajna. Będę polować na inne odżywki o cudnych zapachach i podobnym działaniu, ale pewnie do niej wrócę :)
- końce zabezpieczyłam serum Elseve.
Efekty były przeciętne, aczkolwiek nie narzekam:
Pierwsze zdjęcie zrobione było wczesnym bardzo mglistym, szarym porankiem w moim pokoju. Strasznie prześwietlało. Drugie już u rodziców, kiedy przez słoneczko wpadały promyki słońca :)
Mój komentarz - było dobrze. Nie będę się rozpisywać nad efektami pielęgnacji, która jest podobna do innej, w której po raz pierwszy użyłam odżywki Garniera <tu>.
Kończę więc mało atrakcyjny Dzień Dla Włosów. Oby przyszły tydzień był lepszy! ;)
A jak minął wasz Dzień Dla Włosów?
Pozdrawiam :)
Piękne masz te włosiska!
OdpowiedzUsuńPielęgnacja prosta, ale Twoje włosy za każdym razem mnie zachwycają:)
OdpowiedzUsuńSuper blask na 2 zdjęciu ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie błyszczą :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszym zagęszczaniu ;)
OdpowiedzUsuńŚliczne włosy :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne włoski:) Ja dzisiaj miałam swoja pierwszą przygodę z maską drożdżową. Pozdrawiam i zapraszam do siebie:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny kolor! Zmotywowałaś mnie do powrotu do wcierek ;) zobaczymy jak będzie z systematycznością;)
OdpowiedzUsuń