poniedziałek, 13 kwietnia 2015

1.Obfitość. Koncentrat pomidorowy.

Hej!
Na tym blogu pojawi się wiele historii na temat farbowania. Bowiem od jakiegoś czasu z uporem szukam czegoś nowego. Po ponad roku bycia blondynką, kolor ten mocno mi zbrzydł. Nie czułam się ani specjalnie dobrze, ani nie podobał mi się blond już więcej, po prostu.

Czas na odkrywanie rudości! Ale początki są takie trudne! Po ostatnim farbowaniu i pigmentacji jakie miały miejsce tydzień temu, otrzymałam ciemny brąz na końcach, który już się wypłukał oraz gloniastą poświatę, którą zwalczam. Do rzeczy:

Na suche włosy nałożyłam niecały słoiczek koncentratu pomidorowego wymieszanego z maską Farcom, Seri Natural Line, Palm Mask o intensywnym chemicznym zapachu, którego nie znoszę, ale który potrafi pokonać wszystko :D Dodałam też Garnier, Awokado i karite, którego wypadało by się już pozbyć (zastąpiłam ją Gliss Kur), stężony sok z aloesu, kilka kropel keratyny i olejku marchewkowego. Chciałam uzyskać większą objętość i lepszą konsystencję. Zostawiłam taką maskę na ok. godzinę.

W sztucznym świetle zrobiło się bardzo czerwono o.O !!!
Po tym czasie spłukałam włosy. Jak zwykle w niedzielę wykonałam peeling cukrowy (z Babydream). Aby pozbyć się resztek cukru i koncentratu użyłam szamponu Yves Rocher dla siwych włosów (kocham jego zapach), którego stosuję ostatnio ze względu na obecność czerwonego barwnika. Po takich zabiegach włosy były splątane, więc w celu ich wygładzenia i dociążenia nałożyłam odżywkę Gliss Kur, Oil Nutritive. W tym czasie wzięłam prysznic. Zmyłam odżywkę. Osuszyłam włosy ręcznikiem i rozczesałam.
Rozpyliłam wodę brzozową z dodatkiem octu jabłkowego, co nieźle wygładza włosy. W końce wtarłam zmieszane ze sobą krople olejku z nasion brokułu z niewielka ilością Isana, Oil Care. Dołożyłam kroplę jedwabiu. Et voila!

Włosy myję zawsze wieczorem, efekty oceniam zatem następnego dnia, choć większość czuć już przed snem. Zawsze odczekuję, aż włosy przeschną lub wyschną całkowicie.
Choć nie powinnam, tej nocy poszłam spać w rozpuszczonych włosach, można więc było się spodziewać porannego bałaganu na głowie. Tak właśnie było:
Moje włosy mają sporą tendencję do falowania a nawet kręcenia się - gdy nie są czesane po myciu.

Nie licząc niezdyscyplinowania, włosy były miękkie i gładkie. Nigdy nie miałam z tym problemu. Moim odwiecznym kłopotem jest ich niedociążenie, chociaż jest znacznie lepiej od kiedy używam na końce olejku z Isana Oil Care, musicie mi wierzyć. Byle nie chodzić w rozpuszczonych włosach spać - tak sama psuję sobie efekt :/
Aby ogarnąć włosy do zdjęć wyprostowałam je. Szkoda, że właśnie zaczęło padać!!! A miał być piękny dzień. Po prostowaniu wyglądają świetnie (jak na moje włosy):

Dokładnie widać jak rude odrosty przechodzą w napigmentowane blond włosy.
Co do samego efektu ostatniego farbowania, ciemny barwnik wypłukując się ukazał cudowny blond, który mnie zachwycił. Gdyby nie rude odrosty zastanowiłabym się, czy aby na pewno chcę się go pozbywać. Ale dzieła trzeba dokończyć. Zielonkawa poświata znika, w zasadzie nie jest już widoczna, chyba, że porównamy końce z rudą częścią - kontrast ujawni nam lekko buro-gloniaste refleksy. Zatem pigmentacja się powiodła, nadanie docelowego koloru całym włosom już nie.
Kolejne wyrównywanie kolorów wkrótce.

PS. Włosy nie pachną pomidorami! Jee ;) >>Palm Mask

5 komentarzy:

  1. Podobają mi się twoje włoski ;) pierwszy raz słyszę, że ktoś nakłada na włosy przecier pomidorowy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ponoć dobry sposób na pozbycie się zielonych refleksów. Podobno też zamyka łuski włosów :)

      Usuń
  2. Moje też mają tendencję do falowania i pierwsze zdjęcie dosłownie jak bym widziała swoje pozostawione do naturalnego wyschnięcia. :p a o koncentracie też nie słyszałam, warto by zastosować. ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...