niedziela, 8 listopada 2015

Bania Agafii, czyli mój drugi rosyjski kosmetyk


Witam Was serdecznie! :)

Rosyjskich kosmetyków nie trzeba już chyba nikomu przedstawiać. Mają dobre, bogate składy i to dlatego podbiły serca włosomaniaczek. Mam wrażenie, że na wschodzie bardziej ceni się naturę i jej dobroczynne działanie. A może częściej pokłada się tam zaufanie w babcinych tradycjach. A może jeszcze co innego?

Dzisiaj, w Dniu Dla Włosów maska super silna Bania Agafii - wzmocnienie, stymulacja wzrostu. Zakładam, że maska przeznaczona jest również na skalp, ale ja jak zwykle szczędze mu jakichkolwiek odżywek, czy masek. Pełno w niej przedziwnych naturalnych ekstraków, są również oleje - typowa rosyjska bomba. Czasem obfitość ziół działa jednak niekorzystnie, czasem czyni cuda. Jak u mnie sprawdziła się ta maska?


Przechodzę do moich wczorajszych włosowych czynności:

  • Godzinę przed myciem nałożyłam wcierkę z maści końskiej i hydrolatu z mięty piperzowej - mogę szepnąć, że puki co brak złych skutków ubocznych, a nałozyłam ją już po raz trzeci;
  • włosy umyłam szamponem Natura Siberica,
  • nałożyłam na nie maskę Bania Agafii na 40 minut,
  • w końce wtarłam serum Elseve.
Bania Agafii to mój drugi rosyjski kosmetyk do włosów. Nie miałam zamiaru w niego inwestować, mimo jego ostatniej sławy na blogach. Weszłam do sklepu z "kosmetykami za całego świata" po peeling do twarzy, którego nie dostałam i szkoda mi było wyjść z pustymi rękoma skoro taki kawał drogi pokonałam, aby tu dotrzeć :D Pierwsze co mi się w oczy rzuciło, to właśnie ta maska. Opinie pozytywne, więc wzięłam :) 
Jakiś rok temu (a może to już dwa?) używałam maski drożdżowej, która nie przypadła mi do gustu, powodując sztywne włosy. A tego bardzo nie lubię. Dałam sobie spokój z rosyjskimi bogactwami. Aż do wczoraj:


Efekt nie jest najlepszy, co myślę, że widać. Po rozczesaniu włosy wyglądają nieźle, ale po chwili już gorzej. Nie biorę pod uwagę tego, że się poodginały. Ani podczas spłukiwania, ani kiedy już wyschły nie były gładkie. Do tego sporo wystających krótszych włosków. Są one jednym z moich wyznaczników :D Czasami subtelna różnica w ich wyglądzie decyduje o tym, czy maskę/odżywkę nazwę lepszą, czy tą gorszą :) Oprócz tego bardzo ważny w ocenie jest ich wygląd tuż po wyschnięciu, jeszcze wieczorem. Tym razem bardzo mi się nie podobał. Puszek ogarnęłam nocnym koczkiem i wydaje mi się, że na żywo prezentują się lepiej.
Maska ma dziwny zapach. Dziwny, ale dość przyjemny. Taki trochę ziołowy, lekko mydlany? Jest delikatny i wcale nie duszący. Całkiem mi się spodobał ;)

Jak widać, pierwsze wrażenie nie jest najlepsze. Ale skoro maska ma przede wszystkim wzmacniać, to może niekoniecznie upiększać. Na pewno zużyje ją do końca, może jako odżywkę. W ciągu tygodnia przez całe dnie i tak upinam włosy (okropne już odrosty, na które nie mam pomysłu).

Nie wiem kiedy w najbliższym czasie sięgnę po rosyjski kosmetyk, chociaż...planuje internetowe zakupy, więc może coś wpadnie :D Jeśli już, to może z większą ilością olejów, a nie ekstraktów.

A Wy, lubiecie rosyjskie produkty?

Pozdrawiam, trzymajcie się ciepło :)


10 komentarzy:

  1. Mam tę maskę. Używana po myciu obciąża (jakby przetłuszcza) i puszy mi włosy, ale stosowana przed umyciem włosów szamponem sprawdza się bardzo dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie miałam jej nigdy. Masz piękne włosy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie lubię produktów do włosów w saszetkach, ale z rosyjskich kosmetyków lubię szampony-z olejem z rokitnika i szampon-nalewkę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam inną maskę od Babuszki z tej saszetowej serii i bardzo ją lubiłam, chociaż efekty po dodaniu np. miodu były o wiele lepsze:)
    Może lekki puszek jest, ale Twoje włosy i tak ładnie wyglądają:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoja włosy wyglądają pięknie mimo niewielkiego puszenia. A ja jeszcze nigdy nie stosowałam żadnych rosyjskich kosmetyków, choć patrząc na skład zawsze mnie kusi...;)
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie akurat ta maska się dobrze sprawdzała, ale wiadomo co włos to inny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja może tak trochę głupio wyskoczę, ale muszę zapytać ;) co daje ta wcierka z maścią końska?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele osób, które maść wcierało w skalp twierdzi, że pobudza ona wzrost włosów i wpływa na zwiększenie ilości babyhair :D To z doświadczeń innych. Obecnie testuję i nie mogę jeszcze potwierdzić czy to prawda :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...