Witajcie :)
Nareszcie kolejny dzień dla włosów, tym razem sobota. Tydzień temu nie miałam czasu - w poniedziałek, od rana do wieczora trwała przeprowadzka. I choć wszystko miałam przygotowane, nie dałam rady opublikować :(
W skrócie: użyłam szamponetki z Rossmanna Delia, Henna Creme, kolor rudy:
![]() |
próba na pasemku |
![]() |
efekt po szamponetce |
Byłam zadowolona - włosy nabrały rudego koloru, delikatnie, aczkolwiek widocznie. Kolor został zmieniony na stałe, wcześniej był to miedziany brąz z mocną rudą poświatą, teraz brąz niemal zniknął. Lubiłam ten brąz, no ale trudno.
Dzisiaj wyjeżdżam do rodziców zatem znowu w pośpiechu. Włosy myte dziś nad ranem, potraktowane w sposób następujący:
- mycie skalpu szamponem przeciwłupieżowym Joanny - muszę przyznać, że na prawdę działa. Trudno mi stwierdzić czy po prostu dobrze czyści, czy to efekt substancji, które zawiera, bo używam go na skalp co każde mycie - łupieżu brak!
- mycie włosów szamponem do włosów rudych i czerwonych Joanny,
- zabieg laminowania Marion
- odżywka Isana, Oil Care, która pomogła odrobinę rozplątać włosy po Marion,
- końce standard.
Zabieg laminowania Marion stosowałam po raz pierwszy. Już przy spłukiwaniu włosów czułam to, co czuję zwykle po użyciu proteinowej maski - splątane, bardziej szorstkie włosy, sztywniejsze. Nie lubię tego. Podobno służy to cienkim włosom bez objętości, ale chyba nie rozjaśnianym. Po wyschnięciu włosy spuszone i choć czesałam intensywnie Tangle Teezer. Włosy bez blasku :(
![]() |
Końce nie są ciemniejsze. |
To na tyle. Kusi mnie wypróbowanie szamponetki Venita. We'll see.
Pozdrawiam!
Moje włosy uwielbiają laminowanie :)
OdpowiedzUsuńPiękne gładkie włosy!
OdpowiedzUsuńhttp://kosmetycznyzoltodziob.blogspot.com/
Też korzystałam z gotowej mieszanki do laminowania z Marion i coś nie wyszło mi to na dobre - od razu przeproteinowanie. Jedynym plusem jest dość solidny czepek, który mam do dziś :D
OdpowiedzUsuń