niedziela, 30 sierpnia 2015

#19 Cassia Khadi z łyżeczką henny


Witam Was ciepło!

Od jakiegoś czasu myślałam nad zmianą koloru, ale dotarło do mnie, że obecny jest bardzo ładny i nie ma w nim czego zmieniać. Potrzebował tylko nieco odżywienia, zatem wybrałam się po nie do sklepu Helfy. To, co w nim dorwałam widzicie na zdjęciu powyżej.

Szampon przeciwłupieżowy Natura Siberica to ten, którego szukałam już od jakiegoś czasu. Wpadł mi w ręce tuż przed tym, jak mój szampon z Joanny dosięgnął dna. Stosuję go od tygodnia, a więc efekty opiszę w następnym lub za dwa.

Dzisiaj za to coś, czego nie mogłam się doczekać już od dawna - Cassia Khadi (zwana też bezbarwną "henną", Senną)! Za farbowanie zabrałam się we wtorek. Przedtem jednak przygotowałam mieszankę.




Późnym wieczorem (między 12:00 a 1:00) otworzyłam torebeczkę z Senną i wsypałam proszek do szklanej miski. Postępowałam zgodnie z przepisem podanym na stronie Khadi: zalałam to gorącą wodą (ok. 90 stopni) i zaczęłam mieszać. Dodałam też trochę cytryny - wycisnęłam część soku z połówki. Kiedy mieszanka lekko przestygła dodałam łyżeczkę naturalnej henny BAQ. Początkowo myślałam o papryce, ale skoro miałam hennę pod ręką, to czemu by nie spróbować - dodałam z nadzieją na ożywienie rudości.

Papkę mieszałam bardzo długo, co chwila dolewając więcej wody. Bałam się, że zrobi się zbyt luźna, ale jak się potem okazało mogłaby być mniej gęsta :) Miseczkę owinęłam folią spożywczą, przykryłam ściereczką, odstawiłam na bok i...poszłam spać.

Rano ok. 9:00 wzięłam się za farbowanie. Umyłam włosy - najpierw odżywką, potem szamponem z SLS. Włosy były koszmarnie tępe i trudno było mi je rozczesać. Wg instrukcji - dodałam jeszcze odrobinę soku z cytryny i zaczęło się nakładanie.

Nie wiedziałam jak się do tego zabrać, jak zwykle niczego wcześniej nie przemyślałam :D Trochę mi to zajęło. Nic nie spływało, ledwo co zabrudziłam zlew. Zaczęłam od odrostów, przechodząc na długość. Starałam się wszystko rozmasować, modląc się, aby papka pokryła każdy włos :)

Wreszcie skończyłam. Cała Cassia zużyta - tak dla pewności. Wprawieni zrobili by to z mniejszą ilością. Ale ja robiłam to pierwszy raz. Na włosy nałożyłam czepek dołączony do opakowania. Zaczęłam się myć, bo - jakżeby inaczej - strasznie się wybrudziłam tym zielonym błotem. Całe szczęście Cassia nie zostawiała po sobie plam :) Boje się pomyśleć, co by było, gdyby to była henna. Potrzebowałabym rękawiczek do łokci.



Włosy owinęłam ręcznikiem i tak przesiedziałam 5 godzin, nie mogąc sobie nawet wyobrazić jak niby mam to zmyć...

Jak się później okazało - nie było tak źle! Poszło wprost gładko...tj. gdyby nie to, że włosy były splątane i szorstkie jak nigdy. Nie zważając na konsekwencje nałożyłam (dosłownie na chwilkę) Kallosa Banana (zachwalanego w poprzednim poście), który sytuację uratował natychmiastowo :)

Jeszcze jak były mokre, nie dojrzałam zmiany koloru mimo dodania henny. Trochę się tym rozczarowałam. Czytałam, że nawet niewielka ilość jest w stanie zmienić lekko odcień, ale widzę, że łyżeczka to z pewnością za mało. Zapamiętam i dodam w przyszłości dwie! :D

Nie mogę nadziwić się co do opinii o zapachu. Dla mnie jest on całkiem przyjemny. Sianko przecież pachnie ładnie :)

Następnego dnia moje włosy wyglądały tak:


Włosów nie myłam przez 48 godzin.


EFEKTY

Nie zabezpieczyłam ich niczym, tak więc końce były niewygładzone, lekko przesuszone. Aczkolwiek nie było wysuszenia na całej długości jakie się miewa po ziołach. Może to wina maski :) Na prawdę myślałam, że będzie źle - tyle się naczytałam. Po koczku noszonym cały dzień (było to wskazane - nie ułożyły się kompletnie) stały się nie do ogarnięcia (zdjęcie nr 3) - cóż, ta fryzura nigdy mi nie pomagała.
Włosy zgodnie z głoszona legendą zyskały delikatnie na blasku! To zdecydowanie główny plus. Wszystko w końcu ma swoje granice,  myślę, że więcej z nich nie wyciągnę.  Ogólnie prezentują się lepiej wizualnie. Bardzo liczyłam na to uczucie pogrubienia, ale nic takiego nie zaobserwowałam :/ Straszne z nich cieniasy.

Dzisiaj moje włosy prezentowały się tak:

Post jest już wystarczająco długi, postanowiłam więc nie przeprowadzać Dnia Dla Włosów. Włosy wyglądają jak wyżej po prostym myciu, co kiedyś było nie do pomyślenia! Uświadamiam sobie, że nareszcie idę w dobrą stronę.
Myślę, że kolejne zabiegi z Cassią będą skutkować wzmocnieniem i pogrubieniem włosów, a przynajmniej mam taką nadzieję :) Na pewno powtórzę zabieg, w prost nie mogę się doczekać następnego!

A Wy stosowaliście Cassię? Macie w planach? :)

Pozdrawiam Was serdecznie!


11 komentarzy:

  1. U Ciebie dała super efekt:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny efekt :) Na pewno wypróbuję Cassię, ale też myślę o farbowaniu henną... może za kilka lat ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz super włosy, marzą mi się takie! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsze zdjęcie - uroczy koczek! Zachwyciłam się ;)
    Chyba nigdy nie spróbuję henny, nawet bezbarwnej, bo boję się przesuszu. Ale tobie służy świetnie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładne włosy :) Chciałabym wypróbować hennę bezbarwną, ale boję się mocnego przesuszenia włosów i zielonej poświaty... może kiedyś, gdy będę musiała farbować siwe włosy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Na temat henny się nie wypowiem, bo u mnie się nie sprawdziła i jestem zwolenniczką brutalnej, chemicznej koloryzacji, ale jak zobaczyłam zdjęcia, to naszła mnie ogromna potrzeba napisania, że masz przepiękny odcień(kolor?) skóry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, czegoś takiego się nie spodziewałam :) Brak krytyki za bladość mojej skóry o.O Dziękuję!!

      Usuń
  7. Hej, jaką hennę poleciłabyś, jak chciałabym mieć żywszy brąz na głowie? Wiem że ciebie brązy nie interesują, ale może orientujesz się w temacie :)
    A karnację naprawdę masz zjawiskową, szczególnie z tym kolorem włosów mega się prezentuje :D celowo się nie opalasz, czy po prostu masz taką mimo słońca? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja niestety w temacie henny raczej leżę, Wizaż wie lepiej :D
      Dziękuję bardzo za komplement! Chyba jestem w szoku :) I jedno i drugie - trudno jest mi się opalić i nawet nie próbuję ;) Słońce szkodzi, skóra się starzeje, a jasna karnacja cierpi najbardziej.

      Usuń
  8. Mam ją kupioną i czeka już od kwietnia xD jakoś nie mogę się za nią zabrać, ale może już niedługo nadejdzie jej kolej.. :p
    +Jak zareagowała na nią twoją skóra głowy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo trochę długo :D Ja już myślę o następnej :P
      Na skórze nie zaobserwowałam żadnych zmian, przynajmniej negatywnych, a pozytywnych się nawet nie dopatrywałam :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...